Czyli kolejne, zamówione dawno temu #merytorycznie z komentarzy!

Znowu wracam po dłuższej przerwie, bo straciłam wenę (ale to głębokie, bo ma dwa znaczenia, niestety jedno dosłowne). Ale dzisiaj naszła mnie, jadąc w pociągu na oparach baterii, bez gniazdek elektrycznych, życie na krawędzi ?
Ale wracając do tematu, dzisiaj tradycyjnie już w 10. punktach, zajmiemy się tematem planowania treningów ze swoim psem. Dlaczego trening to coś co warto zaplanować? Ponieważ, żeby widzieć efekty treningowe musicie przyjąć do wiadomości, że jest to PROCES. Niezależnie czy mówimy o treningu technicznym, fizycznym czy np. mentalnym – nie da się osiągnąć efektu podejmując zryw raz na jakiś czas. Dla mnie „treningiem” jest każdy dzień z psami – sytuacje ogarnięcia życiowego, spacery, przywołanie, zabawa zabawką. To wszystko jest ujęte w jakieś ramy, zasady i ma jakiś cel – czasem bardzo prozaiczny, np. zaspokojenie potrzeby ruchu u moich psów, a czasem głębszy np. przygotowanie do zawodów. W wyniku procesu treningowego, który przeprowadzacie, w organizmie, który jest poddawany temu treningowi, zachodzą zmiany adaptacyjne. Jeśli mówimy o fizyczności to widzicie to w postaci poprawiającej się kondycji psa, a jeśli mówimy o psychice to widzicie to w postaci np. nowych umiejętności czy wytrzymałości na coraz bardziej wyśrubowane kryteria.

No to pora na 10 punktów o planowaniu!

1. Nie trenujesz – nie wymagaj.

Jestem bardzo wyrozumiałym człowiekiem i wiem doskonale, że zdarzają się w życiu takie sytuacje czy nawet dłuższe okresy, kiedy nie mamy możliwości poświęcić psu tyle czasu i uwagi, ile tego potrzebuje. Wiemy też, że wtedy nie jest może najszczęśliwszy na świecie, ale nie umrze ?Psy doskonale przystosowują się do sytuacji i jeśli tylko nauczyliście swojego psa odpoczywać to przeżyje miesiące bez treningów. Tak żyją miliony psów na świecie ? ALE…. Oj to jest OGROMNE „ale”!! Nie wolno Wam wtedy wymagać od psa tego, czego wymagamy od psów, które są w regularnym treningu. Jestem bezwzględna w tym temacie. Jeśli nie masz czasu zadbać np. o kondycje swojego psa i zdarzyło mu się przytyć – nie trenuj sportowo. Jeśli w tygodniu nie masz czasu na żadne ćwiczenia ani nawet regularne, dłuższe spacery to w weekend nie trenuj sportów kynologicznych. Jeśli nie masz czasu nauczyć psa danej umiejętności – nie wymagaj wykonywania jej. Jeśli nie masz czasu zadbać o psa jak o sportowca – nie zabieraj go na zawody.
Jest to najzwyczajniej w świecie bardzo nie fair w stosunku do Twojego psa. Przygodne treningi, niedostosowane do możliwości niedotrenowanego psa to ogromne zagrożenie. Wystawiasz na próbę jego zdrowie (łatwo o kontuzje!!!), zaufanie do Ciebie (wymagasz, a nie nauczyłeś) i motywację (w wyniku niepowodzeń i frustracji może spaść motywacja Twojego psa). Jeśli chodzi o fizyczność to w większości książek o tematyce fizjoterapii i dbałości o zdrowie psa pojawia się temat zagrożenia tzw „weekendowych sportowców”.

2. Wyznacz sobie cel.

Warto mieć jakiś określony cel, do którego zmierzasz. Jeśli masz problem z określeniem sobie celów warto wybrać się na trening/seminarium/konsultację do trenera, który zajmuję się interesującą Cię dziedziną pracy z psem i po takiej wspólnej sesji poprosić go, żeby podsumował czym powinieneś zająć się w najbliższym czasie. Dodatkowo umówienie się na kolejny trening da Tobie motywację do pracy przez ten okres czasu ? Ja uwielbiam trenować pod czyimś okiem, bo to najbardziej motywuje mnie do późniejszego odrabiania zadań domowych. Przecież nie pojadę do tej osoby znów za pół roku bez żadnych postępów, prawda?!

Jak powinien wyglądać dobrze sformułowany cel? Możemy oprzeć się na popularnej zasadzie SMART, wg której cel powinien być: S – sprecyzowany, M – mierzalny, A – atrakcyjny, R – realistyczny, T – terminowy. Skontroluj czy cel, który sobie wyznaczyliście w pracy ze swoim psem, odpowiada tym punktom ?

Np. jeśli przygotowujemy się do zawodów ze swoim psem to taki cel będzie spełniał powyższe kryteria. Zaplanujmy sobie, że wystartujemy z naszym psem na zawodach dogfrisbee z cyklu Dog Games w kwietniu 2020. I po kolei – czy cel jest:
– sprecyzowany? – tak, bo jest jasno określony, jeśli jeszcze zaplanujemy sobie jakie to będą konkurencje to szukamy regulaminu tych konkurencji i doskonale wiemy co musimy „mieć zrobione”, żeby udało nam się osiągnąć ten cel. Doprecyzujcie sobie cele również pod kątem przygotowania technicznego (co pies musi umieć?) i fizycznego (w jakiej musi być formie, żeby temu sprostać?).
– mierzalny? – tak, bo wystartujesz bądź nie ?
– atrakcyjny? – nie wiem jak dla Was, ale dla mnie bardzo, uwielbiam jeździć na zawody ?
– realistyczny? – jeśli tylko obiektywnie macie szanse się przygotować to tak! A z określeniem tego, może pomóc Wam trener.
– terminowy? – tak! Termin jest jasny, kwiecień 2020.

 3. Nie potrafisz planować – zacznij kontrolować.

Niestety jestem bardzo kiepska w planowaniu treningów „z góry”, rozpisywaniu sobie tego i bezwzględnym trzymaniu się swojej rozpiski. Tym bardziej, że często postępy nie są widoczne w takim tempie jakbyśmy chcieli, albo wręcz przeciwnie pojawiają się szybciej. Psy nauczyły mnie elastyczności. Dodatkowo niektóre nasze treningi są tak krótkie, że rozpisanie ich zajęłoby więcej czasu niż sam trening…. ? Obeszłam ten problem i zaczęłam KONTROLOWAĆ nasze treningi i ich systematyczność. Jest to dla mnie dużo prostsze, bo po treningu po prostu w skrócie odnotowuje co się wydarzyło, zapisuje jakieś ważne momenty/elementy i ewentualne uwagi za co zabrać się następnym razem. Kiedyś opracowałam nawet tabelkę do jednoczesnego kontrolowania aktywności kilku psów na raz z pięknymi piktogramami! ? W komentarzu znajdziecie jej zdjęcie.

4. Koniecznie zaplanuj pojedynczą sesję treningową!

O ile planowanie mogę zastąpić kontrolowaniem przy celach bardziej długoterminowych (np. powrót do formy fizycznej po okresie roztrenowania, na który daje sobie 4-6 tygodni), o tyle pojedynczą sesję muszę zaplanować. Wystarczy mi plan w głowie, taki zarys tego co chcę zrobić. Jeśli np. planuje sesje nauki zabawowego aportu to planuję to do tego stopnia, że analizuję ile razu dam psu wygrać zabawkę, w którym momencie, co powiem jak puści na komendę i ile „wygrań” czy rzutów będzie zawierać nasz trening. Jak wykonam zaplanowaną sesję mówię psu „koniec” i daje mu przerwę, a sama mentalnie i sprzętowo przygotowuje się do kolejnej sesji. Jeśli mówimy o treningach sportowych to podczas jednej jednostki treningowej, moje psy mają z reguły 2-3 sesje, podzielone słowem „koniec” i krótką przerwą. Dzięki temu staram się unikać przegięcia z czasem sesji (do czego mam tendencje, dlatego często używam stopera lub nagrywam filmik, żeby sprawdzić ile trwa trening) i mogę łatwiej skontrolować czy zrobiłam to co sobie założyłam, że zrobię.

5. Kup sobie piękny zeszyt do planowania ?

Nic mnie tak nie motywuje do zapisywania efektów naszych treningów jak piękny notes oraz stado długopisów, cienkopisów i zakreślaczy  ?Naprawdę aż chce się trenować, żeby móc coś zapisać w tym pięknym zeszyciku! I trochę ten punkt jest pół żartem, pół serio, ale skoro coś działa to znaczy, że nie jest głupie, prawda?
Mamy też inną wartość dodaną – możliwość skontrolowania naszych postępów. Jeśli uda Wam się w miarę regularnie prowadzić takie zapiski i np. cofniecie się do sesji sprzed roku, sami nie uwierzycie, ile zrobiliście roboty. A to daje ogromnego kopa do pracy! Stosowałam ten zabieg również przy uczestnikach moich warsztatów… mam w domu sporo notatek ze starych seminariów, głównie z sesji „pokazowych”, gdzie uczestnicy muszą zaprezentować wycinek swojej pracy z psem. Zdarzało mi się odczytywać takim delikwentom, co było ich problemem rok temu… jest to niesamowicie budujące jeśli w taki sposób uświadamiamy sobie, jakie są efekty naszej pracy. ?

6. Daj sobie margines błędu.

Pies to żywe stworzenie, a co się z tym wiąże, nie jesteśmy w stanie przewidzieć niektórych aspektów jego życia. Zdarzają się kontuzje, które wykluczą Was z treningu na kilka tygodni bądź miesięcy. Zdarzają się osobniki wybitnie oporne na wiedzę z jakiejś dziedziny ? Jeśli Wasz plan ma dotyczyć szczeniaka to może zdarzyć się tak, że w trakcie jego życia i rozwoju będziecie musieli cały plan zburzyć i zbudować na nowo. Szczeniaki nie rozwijają się równo, schematycznie i zawsze tak jak chcemy. Priorytety w pracy ze szczeniakiem zmieniają się z miesiąca na miesiąc i dotyczy to wszystkich – i osób początkujących i doświadczonych zawodników.
W związku z tą zmiennością żywego organizmu, wypadkami losowymi czy indywidualnym tempem nauki, musimy dać sobie przyzwolenie na niespełnienie planu. Na odroczenie danych celów w czasie czy ich przemodelowanie. To nie jest nic złego ? Nawet czasem jest to coś bardzo dobrego, bo nas – trenerów naszego psa – uczy pokory i sprowadza na ziemie nasze trenerskie ego (dlatego uwielbiam trenować z ludźmi, którzy sami trenują również swoje psy i są praktykami). Moją nauczycielką w tym zakresie była Bułka. W momencie kiedy ją wzięłam i zauważyłam, że nie aportuje zabawek pomyślałam sobie mniej więcej „hmmm…. No dobra, miesiąc-dwa i będzie miodzio.”. Zajęło nam to… pół roku! ?Niesamowicie miłe, sympatyczne i wypełnione satysfakcją pół roku (bo Bułcia była cudownym i łatwym dla nas szczeniakiem!), ale jednak kurcze PÓŁ ROKU! Wena, Honda i Nismo w tym wieku (8-9miesięcy) uważali, że aportowanie do paniuni do najwspanialsza czynność świata!

7. Kiedy efekty? Ile razy w tygodniu? Jak często? Jak długo?

Tutaj już trzeba wejść w szczegóły danego typu treningu, więc nie będę w stanie wyczerpująco poruszyć tego punktu. Postaram się chociaż nakreślić jakieś ramy czasowe.
Jeśli myślimy o treningu fizycznym – chcemy poprawić kondycję psa, poszczególne aspekty jego motoryczności, umięśnienie, siłę, itp. – potrzebujemy około 4-6 tygodni, żeby zobaczyć pierwsze efekty. Jeśli więc jesteście człowiekiem, który traci motywację bez widocznych efektów, za swoje pierwsze planowanie weźcie się wtedy, kiedy przed Wami majaczy wizja 4-6 tygodni, w ciągu których będzie w stanie przyłożyć się do ćwiczeń. Co oznacza przyłożyć się do ćwiczeń? 4-6 razy w tygodniu weźmiecie swojego psa i zrobicie z nim zaplanowany trening.
Jeśli mówimy o treningu umiejętności czy pracy z zachowaniami niepożądanymi sprawa jest bardziej skomplikowana. Są zagadnienia, które da się rozwiązać w 2 tygodnie, a są takie które potrzebują MIESIĘCY systematycznej pracy po kilkanaście/kilkadziesiąt powtórzeń dziennie. Dlatego w życiu codziennym wykorzystujemy do treningu każdą okazję ?
W ogólnym zarysie – im bardziej intensywne ćwiczenia, wymagające większego wydatku energetycznego czy większej koncentracji – tym krótszy będzie czas ćwiczeń. Dobrym punktem odniesienia będą dla Was wymagania jakie są stawiane psom na zawodach. Najdłuższy start na zawodach frisbee trwa około dwóch minut. 120 SEKUND! W związku z tym Waszemu psu nie jest potrzebna umiejętność łapania frisbee przez pół godziny (ba, ona może nawet zaszkodzić!). Pamiętajcie, że nie da się przebiec maratonu w tempie sprinterskim ?

8. Periodyzacja treningu.

Jeśli pierwszy raz spotkaliście się z tym określeniem właśnie teraz, odsyłam do wujka google, który wypełniony jest materiałami na ten temat. Na czym polega periodyzacja? Na podziale naszego planu treningowego i przygotowania naszego sportowca według określonych cyklów. Na każdy z tych cyklów przypadają inne cele treningowe i różnić się będzie nawet ilością jednostek treningowych w tygodniu czy ich rodzajem (np. w okresie przygotowawczym czy startowym bądź regeneracyjnym).
Trzy podstawowe rodzaje cyklów treningowych to makrocykl (tzw. pełen cykl, najczęściej roczny), mezocykl (krótszy, wpisuje się w cykl roczny, z reguły trwa 4-6tyg) oraz mikrocykl (najkrótszy, z reguły 7 dni). Najmniejszym elementem periodyzacji jest natomiast pojedyncza jednostka treningowa.

Po co w ogóle takie narzędzie w planowaniu treningu? A po to, że nie da się być cały rok w najlepszej formie treningowej! Periodyzacja zakłada wyznaczenie okresu szczytowej formy, który z reguły przypada na najważniejsze zawody w sezonie. Temat jest bardzo obszerny, ale jeśli Wasz pies ma aspiracje do bycia psem sportowym zachęcam chociaż do pobieżnego zapoznania się z tym zagadnieniem.

9. Priorytety życiowe.

Jeśli oczami wyobraźni już widzicie swojego psa na zdjęciach z zawodów frisbee, w blasku słońca, na zielonym trawniku, z kompletem punktów na koncie… zastanówcie się najpierw czy na ten moment to jest dla Was i Waszego psa najistotniejsze w życiu. Najprzyjemniej trenuje się z psem, z którym przyjemnie się żyje. Jeśli Wasz pies posiada przywołanie, umie wyciszyć się między treningami, aportuje, nie wyskakuje na ludzi i inne pieski, pracuje w rozproszeniach, je, bawi się i lubicie spędzać ze sobą czas – przyjdzie czas na sportowe sukcesy.
Dla mnie treningi życiowe są najważniejszym elementem przy wychowywaniu szczeniaka. Pierwsze rzeczy, których się uczymy to taka baza, bez której tak naprawdę nie da się sensownie trenować psich sportów. Nic się nie stanie jeśli Wasz pies krzywo usiądzie albo złapie frisbee bez wyskoku. Natomiast jeśli nie zareaguje na przywołanie, to od tego może zależeć jego życie.

10. Porównywanie.

Porównywanie swoich treningów, postępów i psów do innych oglądanych w internecie czy na zawodach jest naturalne. Natomiast konstruktywnie będzie jeśli te porównania inspirują Was i motywują, a nie frustrują. Starajcie się porównać swojego psa do wersji jego samego sprzed kilku miesięcy, a nie do innego psiaka w tym samym wieku. Nawet porównania w obrębie jednego miotu czy rasy nie będą miarodajne, ponieważ Wasz pies mógł dostać zupełnie inny zestaw genów niż jego siostra.
Zachęcam do nagrywania filmików ze swoich treningów i porównywaniu swojego postępu i efektów Waszych działań oraz do pracy pod okiem trenera (nawet w dużych odstępach czasu), który obiektywnie oceni Wasz progres ?

Mam nadzieję, że zainspirowałam Was do bardziej przemyślanego podejścia do kwestii planowania treningów ze swoim psem ?
Jeśli już macie sprawdzone sposoby na planowanie treningów – podzielcie się ?