… czyli trochę o „wynoszeniu” naszej pracy poza znane i komfortowe warunki.
Dawno nie pisałam posta w tej formie, ale kiedyś się sprawdzała, więc spróbujmy! Przemyślenia na temat budowania komfortu i zaangażowania w pracę w trudniejszych warunkach. Nasze podejście do treningów z psami ewoluuje i poszukiwanie nowego spojrzenia na stare, dobrze znane problemy jest dość odświeżającym procesem! Dla mnie punktem zwrotnym była praca z psami, które mają duszę terriera 😉 Bułka, czyli borderstaffy i Ravka, czyli przypadkowy mix ttb. Miałam ogromny zaszczyt mieć bordery, które pracowały mimo dyskomfortu bez znacznego spadku jakości pracy. Niemal „zatracały” się w robocie, robiąc sobie tam bezpieczną bańkę nawet w bardzo trudnych warunkach. Wcześniej miałam zaszczyt pracować z bokserem, który po prostu jak mu było źle to… nie pracował 😈 No i przyszła pora na nasze „amstaffy”! Bułka ma bardzo fajne popędy i uwielbiam z nią trenować. Jest piekielnie inteligentna i świetnie generalizuje zachowania, a przy okazji myśli i wyciąga wnioski nawet w wysokim pobudzeniu. No więc z czym problem? Z tym, że jeśli nie jest w komforcie to znacznie zmienia się jej obraz pracy. Widać to w ruchu (jest sztywna, mniej wyciąga się w biegu, gorzej skacze) i w nastroju – zwalnia albo rusza się kanciasto, mocno szuka informacji u mnie (żeby nie konfrontować się z otoczeniem), popełnia błędy. Moim marzeniem było, żeby udało nam się na zawodach pokazać jej możliwości, które widzę ja podczas treningów. Myślę, że w tym roku udało się to kilkukrotnie 🙂 Postronni obserwatorzy zauważyli, że stała się dojrzałą zawodniczką, przyspieszyła i lepiej się ruszała. Oczywiście nie udaje nam się tego utrzymać zawsze, nadal uczymy się jak nie powinniśmy startować 😉 ale jednak progres był zauważalny.
No to jedziemy – o czym warto pomyśleć, gdy chcemy pokazać światu geniusz naszego psa?!
- Nauka, a doskonalenie (szybkość a komfort psychiczny)
Funkcjonowanie organizmu rządzi się swoim prawami. Jeśli np. trenujemy sporty kynologiczne, w których pies powinien być szybki i skuteczny lub uczymy „zwykłego” odwołania i chcemy, żeby pies biegał do nas najszybciej jak potrafi to musimy uszanować pewne zasady, które wynikają z prawidłowości funkcjonowania układu nerwowego i układu ruchu naszego ucznia.
Po pierwsze powinniśmy rozróżniać proces nauki zachowań czy umiejętności od ich doskonalenia! Nauka czynności, nowych wzorców ruchowych czy reakcji na określone hasło powinna przebiegać w warunkach komfortowych dla naszego ucznia, w środowisku w którym czuje się bezpiecznie i podczas sesji treningowych, w których jest skupiony na interakcji z nami. Nie możemy wymagać tego czego nie nauczyliśmy i za szybkie „przenoszenie” zachowań w trudniejsze warunki jest chyba jednym z najczęstszych problemów, które prowadzi do wypracowania złego nawyku, który później bardzo trudno zmienić. Ale musimy na to spojrzeć jeszcze z innej strony – na etapie nauki jakiegoś zachowania, zależnie od wybranej metody szkoleniowej, to że pies wykonuje ćwiczenie wolniej i spokojniej jest całkowicie normalne! Na początkowym etapie potrzebuje dużo więcej uwagi i skupienia, żeby wykonać zadanie poprawnie. Szczególnie jeśli jest to zadanie, które wymaga koordynacji ruchowej! Szybkość utrudnia procesy koordynacji ruchowej, więc jeśli wymagacie tej szybkości na zbyt wczesnym etapie zrozumienia zadania, w za trudnych warunkach to „coś” ucierpi… Są dwie główne ścieżki. Pierwsza – pies wykonuje ćwiczenie szybko, ale „niestarannie”, „niechlujnie”, popełnia błędy. Druga – pies wykonuje ćwiczenie dokładnie i starannie, ale wolno. I znów – jeśli zboczymy, w którąś z tych ścieżek i nie zauważymy tego wystarczająco szybko to wypracujemy właśnie taki nawyk ruchowy i skojarzenie z danym ćwiczeniem i bardzo trudno będzie to zmienić!
Jak w sporcie się przyjęło – krańcowa szybkość nie powinna zaburzać techniki ruchu. Jeśli tak jest to powinniśmy ułatwić albo warunki, albo zadanie!
2. Pierwsze oznaki dyskomfortu i ich czytanie – pies nie musi uciec do rozproszenia, żeby miało ono sens.
Treningi w rozproszeniach są bardzo popularnym rodzajem zajęć i bardzo dobrze, ponieważ dobrze dobrane rozproszenia mogą doprowadzić do wzrostu pewności siebie psa i lepszego zrozumienia ćwiczenia. Jednak kluczowa jest fraza „dobrze dobrane”! Rozproszenie, dystraktor, bodziec, który powoduje u psa jakąś zmianę w zachowaniu najczęściej oddziałuje na psa dużo wcześniej niż moment, w którym my, jako przewodnicy, widzimy to „gołym okiem”. Utarło się, że konfrontacja z takim bodźcem (wpatrywanie się, odejście od pracy czy interakcji z opiekunem do tego bodźca, jawne zainteresowanie) jest objawem rozproszenia. Tymczasem objawy, że jakiś bodziec oddziałuje na naszego psa pojawiają się dużo wcześniej i naszym obowiązkiem jest nauczyć się je odczytywać i reagować adekwatnie do sytuacji.
Jeśli więc chcemy organizować psu trening w rozproszeniach to nie musimy, a nawet nie powinniśmy dążyć do tego, żeby pies utracił koncentrację w trakcie pracy na rzecz tego trudnego bodźca. Nie musimy dążyć do konfrontacji. Nie musimy dążyć do sytuacji, w której musimy psa odwołać od dystraktora. Jeśli skupimy się na obserwacji to dużo wcześniej możemy zauważyć: zmianę wyrazu pracy (niekoniecznie na „smutniejszy”! Wiele psów reaguje „ucieczką” w trening i stają się pobudzone, napierające i nachalnie oferujące), odraczanie powrotu do kontaktu wzrokowego z opiekunem po nagrodzeniu psa, rozglądanie się, skierowanie uszu w innym kierunku, uciekanie w wąchanie, podgryzanie przy pobieraniu smakołyków z ręki, nasilona wokalizacja, zrywanie pozycji statycznych przed hasłem zwalniającym, spowolnienie ruchów, zmiana chodu (np z galopu pies wpada w kłus w ćwiczeniach dynamicznych). Wtedy jest moment na naszą reakcję – w zależności od wypracowanych schematów, narzędzi, poczucia bezpieczeństwa psa w pracy nasza reakcja będzie inna, ale już takie drobne zmiany powinny zmusić nas do zastanowienia. Musimy zdawać sobie sprawę, że nasz pies już zareagował na rozproszenie.
3. Sesje, w których nic się nie działo.
Kolejny punkt ściśle wiąże się z poprzednim. Pamiętajmy, że nie musimy dążyć do „udowodnienia psu”, że sobie z czymś nie radzi. Nie musimy dążyć do wrzucania go w trudne warunki, które spowodują zmiany w zachowaniu psa.
Treningi, na których prawie „nic się nie dzieje” to są dobre treningi. Jeśli zabraliście psa w nowe miejsce, żeby poćwiczyć w nowych warunkach i pies pracował świetnie to…. świetnie!!! To również (a może tym bardziej?) jest trening, który wnosi Waszą pracę na kolejny poziom. Twój pies czuł się na tyle dobrze, że nie miał potrzeby zmieniać swojego zachowania, był w dobrym nastroju i pracował „jak u siebie”. To również był trening w rozproszeniach! :))) Takie treningi mogą pomóc w budowaniu poczucia bezpieczeństwa podczas pracy z opiekunem, co bezpośrednio przekłada się na jakość tej pracy.
4. Wpływ na przebieg sesji – kiedy pies prosi żeby zabrać go z sytuacji.
Zewsząd jesteśmy zachęcani, żeby mieć na nasz trening plan. Plan to super sprawa, wiemy co robić, jak nagrodzić, co chcemy uzyskać. Dodatkowo po takim treningu możemy się „rozliczyć’ czy plan został wykonany! Jednak plan może też być pułapką. Pracując z psem, który ma ogromny problem z „wynoszeniem” dobrego nastroju poza znane miejsca, musimy być elastyczni i pokazać psu, że ma wpływ na przebieg sesji. Mogę zdarzyć się takie sytuacje, w których pies całym sobą pokaże Wam, że nie jest gotowy na trening, np. nie „odpowie” na Wasz schemat rozgrzewkowy, nie będzie chciał nagrody lub wręcz kompletnie odmówi interakcji. Wtedy zrobienie najprostszej czynności (np. reakcja na imię zawsze w cenie 🙂 ), nagrodzenie jej w sposób, który pies lubi (np. z miski bądź z ziemi, żeby nie „musiał” się do nasz przyklejać) i zakończenie treningu może być najlepszym wyjściem.
Nasza elastyczność powinna dotyczyć zmiany planu na trening i zmiany naszych oczekiwań, ale nie zmiany w komunikacji, bo tego nawet bardzo niepewne siebie psy, nienawidzą! Czyli jeśli zawsze zwalniasz psa z danej pozycji hasłem zwalniającym lub kończysz pracę określonym słowem, które oznacza, że pies może „robić co chce” to również go użyj, ale zwolnij go duuuuuużo wcześniej!!
Konsekwencja, ale z maksymalnie obniżonymi kryteriami może dać taki efekt, że pies przekona się, że nie oczekujecie od niego „nadludzkich” (nadpsich?) wysiłków, kiedy on nie jest gotowy.
Zakończenie sesji w takim momencie i udanie się na wspólną eksplorację środowiska czy do bezpiecznego domu bądź auta pokaże również psu, że można się do Was „zwrócić” w trudnych sytuacjach 🙂
5. Dostosowanie nagradzania do sytuacji – może nie chce być przy ręce tyłem do ciężkich bodźców, może chce się rozglądać?
W pewnym momencie generalizacja zachowań w różnych warunkach i wynoszenie naszych treningów w mniej komfortowe miejsca jest konieczne. Na przykład kiedy planujecie startować z psem w zawodach czy jeździć na warsztaty, byłoby niehumanitarnym nigdy nie pokazywać mu trudniejszych warunków, a potem oczekiwać pracy w nich! I wtedy trzeba się zastanowić czy to w jaki sposób nagradzacie psa podczas takich treningów jest dla niego w ogóle nagrodą? Skoro pies nie chce tego co dla niego macie to jak może to pełnić funkcję nagrody?
Wtedy przydaje się rozbudowanie systemu nagradzania o takiego rodzaje nagrody, które dają psu ulgę. Moim ulubionym jest oczywiście nagradzanie z miski, o czym pewnie w końcu popełnię osobny post 🙂 Ale odłączenie nagrody od Waszej ręki daje psu możliwość: zjedzenia w spokoju i „upolowania” swoich granulków, odklejenia wzroku od Was i skontrolowania najbliższego otoczenia wzrokiem czy nie zbliża się zagrożenie (dzięki czemu nie ma potrzeby robić tego w pracy!!), odsapnięcia od Was i bezpośredniej interakcji z Wami co pozwala w lepszym nastroju wrócić do kolejnych powtórzeń ćwiczenia. Pamiętajmy też, że brak kontaktu wzrokowego nie oznacza, że pies „nie jest z Wami”. Dla wielu psów kontakt wzrokowy to ogromnie trudne kryterium, ale doskonale odpowiadają na komunikację od opiekuna bez konieczności ciągłego spoglądania na niego!
6. Budowanie narzędzi, schematów które pies zaprezentuje ZAMIAST „niepożądanych” zachowań.
Bardzo logiczne oraz proste i bardzo czasochłonne oraz trudne 🙂 Jeśli w obliczu jakiegoś bodźca zachowanie psa Wam nie odpowiada i chcecie je zmienić to potrzebujecie dwóch głównych elementów. Zrozumienia skąd to zachowanie może się brać oraz… alternatywy 😉 jeśli na przykład nasz pies nie potrafi oczekiwać na swoją kolej w treningu i chcemy, żeby inaczej reagował na widok ćwiczących i biegających psów to… musimy go tego nauczyć!! A jak już wiemy – rozdzielamy naukę od doskonalenia i proces nauki prowadzimy w komfortowych warunkach.
Wszystko jest więc bardzo logiczne! Musimy w komfortowych warunkach nauczyć naszego psa zachowań czy strategii, które chcielibyśmy później wykorzystać. Musimy zbudować schematy wejścia w trening, nagradzania i wyjścia z treningu, które będziemy w stanie przenosić w trudniejsze warunki. Musimy nauczyć siebie i psa jak sobie radzić w obliczu trudności i dopiero później się na te trudności wystawiać! Bardzo często musimy dobrze zastanowić się nad metodą nauki i wprowadzania tych zachowań i schematów, dlatego że dopiero doskonałe zrozumienie kryteriów da nam możliwość wymagania ich również w sytuacjach niekomfortowych. Ja w takim przypadku często sięgam po oferowanie i tak uczę: oferowania kontaktu z opiekunem jako sygnału rozpoczęcia treningu (tak, pies rozpoczyna sesję, ale my tak planujemy przebieg tego procesu, żeby zmaksymalizować szansę na wystąpienie tej „oferty”), oferowania spokojnego leżenia na posłanku, oferowania przynoszenia zabawki w celu kontynuowania zabawy, itp, itd… I wtedy wynoszenie tego w trudniejsze warunki staje się niezwykle przyjemnych procesem, jeśli tylko podzielimy to na odpowiednie etapy!
7. Bezpieczna baza, do której biegniemy.
Psy lubią również przestrzenne zaplanowanie naszych treningów. Lubią mieć kontrolę nad przestrzenią w której się znajdują i lubią mieć świadomość, gdzie w tej przestrzeni dzieją się różne rzeczy. Możemy to wykorzystać podczas pracy w trudniejszych warunkach wprowadzając koncept „bazy”, do której wspólnie biegniemy i gdzie nic nam nie grozi i możemy się w pełni wyluzować podczas nagradzania.
Najprościej będzie mi to wytłumaczyć na przykładzie.
Bułka nie czuje się komfortowo w bliskiej odległości obcych psów. Od małego miała z tym problem i o ile nauczyła się radzić sobie z tym faktem to nie jest dla niej komfortowa sytuacja (na początku była wtedy przesadnie miła, submisywna, natarczywa i słodka, a obecnie zależnie od tego z kim się spotyka, wchodzi w ten „słodki” schemat lub w zachowania agresywne! chce odsunąć intruza.). Podczas zawodów, tuż przed startem musimy oczekiwać w miejscu gdzie jest stado obcych, pobudzonych psów 🙂 Bułka też jest pobudzona – wie po co tam przyjechała.
Na start podczas zawodów agility chodzimy ze swoją ekotorbą, w której mamy zabawki, jedzonka i różne inne akcesoria. Przed biegiem robimy rozgrzewkę i biegniemy do naszej torby, która zawsze jest możliwie na uboczu. Potem zostawiamy torbę i idziemy startować. Po starcie zbiegamy do naszej torby i w ustronnym miejscu, kontynuujemy nagradzanie 🙂
Ta torba stała się taką „bazą”, która daje Bułce poczucie bezpieczeństwa i pewności, że wtedy nie musi się mierzyć z kontaktem z pieskami. Najczęściej ostatecznie uspokaja się kiedy wspólnie zanosimy naszą torbę do samochodu/namiotu, gdzie już jest full relaks 🙂
I tak – na treningach naszym jackpotem jest biegnięcie do torby, która leży na ławce/legowisku i wydanie z tej torby jakiejś „specjalnej” nagrody.
8. Odłożona nagroda to nie tylko jej brak nagrody czy całkowite zablokowanie dostępu do nagrody. Gradacja nagrody.
Wiemy, że docelowo chcielibyśmy pracować bez nagrody w ręce. Wiemy, że nawet za zwykłe przywołanie często nie jesteśmy w stanie wydać ukochanej nagrody tu i teraz. Ale z drugiej strony na ten moment praca bez nagrody to dla naszego psa za trudny element. Możemy już wprowadzać koncept odłożenia nagrody, ale tej lepszej!
Czyli bezpośrednio po ćwiczeniu, w trakcie łańcucha zachowań posiłkować się nagrodą o mniejszej wartości, ale ostatecznie po sesji/świetnym powtórzeniu/sekwencji zachowań dac psu dostęp do tej ukochanej! Znów przykład? Psy, które lubią posiadać łup i się nim przeciągać mogą bez problemu robić calutkie rundy na zawodach frisbee bez konfliktu przy oddawaniu dysku. Czy na tym etapie już nigdy nie dostają nagrody za oddawanie? Dostają, ale niejako odłożoną w czasie. Zwróćcie kiedyś uwagę ile psów schodzi z pola z dyskiem w pysku czy dostaje dostęp do ukochanego przeciągania i posiadania poza polem startowym 🙂
9. Fizyczne bariery, kiedy pies wie ze inny pies/człowiek nie podejdzie.
Bardzo często takie pomoce naukowe jak smycz, linka, płot czy nawet parawan są przez nas traktowane jako „ujma” na honorze trenerskim 🙂 Tymczasem fizyczna bariera nie dość, że daje fizycznie komfort psom, gdy pracują równolegle (uniemożliwia bezpośrednią konfrontację) to psychicznie często pomaga psom się wyluzować w pracy. Naprawdę psy doskonale zdają sobie sprawę, kiedy ten drugi „nie może” do nich podejść! Nawet jeśli nasz pies pracuje bez smyczy i widzi obok drugiego psa, ale jednocześnie widzi, że ten obcy jest na smyczy w obecności swojego opieka – jest spokojniejszy!
Dobre korzystanie z takich barier pozwala znów zrobić krok do przodu w pracy w obecności rozproszeń!
10. Fun z treningów i fun ze startów.
Najbardziej oczywistą rzecz zostawiłam na koniec, bo najgorzej idzie mi jej skonkretyzowanie 🙂 Jeśli lubicie coś wspólnie robić, to łatwiej będzie Wam to robić mimo przeciwności losu! Zbudowanie funu ze wspólnej pracy naprawdę powoduje, że większość trudności przestaje być trudnościami. To powód, dla którego lubimy jak nasze psy są spontaniczne, pokazują emocje i nawet są trochę „niegrzeczne” 🙂 Ale właśnie ta swoboda i otwartość we wspólnej interakcji daje super bazę do podróżowania po zielonych trawnikach w całej Polsce czy Europie i wspólnej, dobrej zabawy również tam ❤️