Ten temat wygrał głosowanie na nowy wpis już w pierwszej połowie roku, ale trochę musiał poleżeć, żeby trafić pod klawiaturę! Potem próbowałam się do niego zabrać, ale nie wiedziałam co chce Wam napisać, bo przerosła mnie sama interpretacja stwierdzeń „niegrzeczny”, „nadmiernie pobudzony”, „za dużo emocji” i tych wszystkich innych mądrych słów z głębokim znaczeniem. W końcu dojrzałam do tego, żeby znów ugryźć to praktycznie i porozmawiamy dzisiaj o zarządzaniu sesją treningową w przypadku psów, które lubimy nazywać niegrzecznymi i emocjonalnymi 😉
Nie będziemy oceniać Waszych psów, klasyfikować ich zachowań ani szukać Waszych błędów szkoleniowych z przeszłości, które doprowadziły do tego, że zachowanie Waszego psa podczas treningów czy pracy Wam przeszkadza. Raczej skupimy się na wskazówkach i aspektach, które warto przemyśleć, jeśli nie jesteście zadowoleni z Waszych wspólnych sesji 🙂 Może zainspiruje Was to do zmian i w efekcie lepiej dogadacie się ze swoimi dzikusami!

1. Niegrzeczne i pobudliwe pieski trzeba dużo uspokajać!

I owszem! Niewątpliwie praca z takim psem powinna zawierać elementy, które pozwolą mu dojść do optymalnego poziomu pobudzenia, a rytm dnia musi zawierać czas na relaks i regenerację (i tak, u takich psów często trzeba wspierać takie procesy). Natomiast… jeśli Wasz pies już się zdenerwował i emanuje dzikością podczas treningu to niestety sam fakt zatrzymania go w jakimś zachowaniu, włączenia ćwiczeń zawierających element tzw. „samokontroli” czy dodanie presji nie spowoduje magicznie „uspokojenia”. Tak jak powiedzenie zdenerwowanej osobie „tylko się nie denerwuj” albo „przestań się stresować” nie załatwi sprawy, tak samo położenie psa na komendę czy odłożenie mu jedzenia przed pysk też nie rozwiąże Waszego problemu. Zmierzam do tego, że czasem może być wręcz przeciwnie. Możecie uzyskać efekt nałożenia pokrywki na garnek z gotującą się wodą… 😉

Zmierzam do tego, że psy, które z natury są bardziej emocjonalne i mają tendencję do wpadania we frustracje potrzebują również okazji do rozładowania się. Tak, również podczas treningu! I jeśli trenujecie nowe rzeczy, trudne zachowania, w trudnych warunkach a do tego dołożymy jeszcze ćwiczenia, które wymagają od psa ciągłego kontrolowania się, ograniczania swoich reakcji i hamowania swoich działań to przy psie-dzikusie jak w banku mamy całą gamę „niepożądanych zachowań”, którymi pies próbuje poradzić sobie z sytuacją. W zależności od tego jakie pies ma preferencje i jak wygląda jego relacja z przewodnikiem może pojawić się: rozpraszanie się, wąchanie, szczekanie, pogryzanie, kradzież zabawek, zrywanie znanych komend, prezentowanie innych zachowań niż te które oczekujemy od psa.

Jeśli Wasz pies lubi ruch i aktywność to warto pomyśleć co go bardziej „uspokoi” – leżenie na komendę czy np. chwilowe zwolnienie z pracy z zabawką w pysku i radosne hasanie z nią po placu treningowym? 🙂 Warto tak planować trening, żeby np. trudniejsze ćwiczenia wymagające większej kontroli pojawiły się po zaspokojeniu pierwszych potrzeb i oczekiwań Waszego ucznia. U nas szczególnie widać to w przypadku Ravki, która właśnie kiepsko panuje nad swoimi reakcjami w pobudzającym treningu. Obecnie jesteśmy na tym etapie, kiedy grzecznie wyczeka na legowisku całą sesję treningową frisbee Bułki (!!!), ale… pod warunkiem, że jest już po swojej krótkiej sesji 🙂 Docelowo mam nadzieję, że będzie mogła trenować jako druga (tak jak pani Profesor Bułka obecnie) bez spadku jakości pracy, ale mamy na to jeszcze czas!

2. Czy to co dajesz psu w nagrodę jest dla niego nagrodą?

Przy psich dzikusach bardzo często mamy do czynienia z wysokim oczekiwaniem nagrody i jeśli go nie spełnimy pies… bierze ją sobie sam. Albo nie tę tylko inną, np. cudzy szarpak ukradziony z torby czy kijek znaleziony na ziemi 😉 Pamiętajcie, że nagroda powinna być adekwatna do „osiągnięcia psa”. Bardzo często jako nagrody używamy jedzenia i to jest super, ja bardzo dużo robię „na żarcie!”, ale pomyślcie o sytuacji kiedy Wasz pobudliwy pies zrezygnuje z pogoni za innym psem, zwierzyną czy z chęci witania się z psim kumplem albo grzecznie usiedzi na tyłku jak obok przechodzi „rzucający się” sąsiad. Czy wtedy nędzny smaczek wydany prosto do pyska rzeczywiście jest dla niego wartościową nagrodą? Czy psu będzie opłacało się powtórzyć ten wyczyn w przyszłości czy jednak gonitwa za kumplem będzie fajniejsza? Nie warto ograniczać się tylko do „spokojnych” nagród w przypadku psa, który poszukuje w życiu atrakcji 😉 Warto dać mu te atrakcje! Jeśli przebywanie przy Was będzie dla psa komfortowe, opłacalne i da mu możliwość zaspokojenia swoich potrzeb to docelowo pies będzie w stanie znieść naprawdę wiele bez rosnącej frustracji. Dokładnie tak samo podchodzę do nagradzania w treningu. Jeśli pies puścił zabawkę na komendę mimo, że ciężko mu się z nią rozstać to zasługuje na to, żeby… znów dostać tę zabawkę 🙂 Bo w końcu właśnie tę zabawkę chciał teraz najbardziej na świecie! Jeśli zrezygnował z żarcia leżącego na ziemi to zasługuje na całą garść żarcia wydaną w postaci aktywnego wyjadania w ruchu lub z ukochanej michy! Dobrze zbudowany system nagradzania będzie powodował, że pies będzie spokojniejszy w pracy! Sama nagroda nie musi być „spokojna” 😉

3. Postępowanie okołotreningowe może być równie ważne co sam trening!

Zarządzanie środowiskiem, sposób zaczynania sesji, czas przerw między sesjami treningowymi… mogłabym mnożyć przykłady jak to wpływa na moje prywatne psy dzikuski 🙂

Musicie sami nauczyć się jak zarządzać czasem okołotreningowym, żeby ten treningowy był jak najbardziej efektywny! Wielu psom pomaga np. krótki swobodny spacer połączony z możliwością eksplorowania i węszenia i wejście w trening od razu po spacerze. Innym pomaga krótka zabawa ukochanym szarpaniem dla rozładowania się ze stanu ogromnego oczekiwania na trening. Oczywiście każdego psa staram się rozwijać na tyle, by akceptował coraz więcej w kontekście tych schematów przed treningiem, ponieważ żyjemy w rodzinie wielopsiej, uczestniczymy w seminariach i zawodach kynologicznych. Nie zawsze jest czas, przestrzeń czy humor na ten „idealny schemat”. Jednak akceptowanie tych mniej idealnych schematów wdrażam wtedy, kiedy powtarzalnie umiemy z psem zrobić wiele dobrych treningów i już się trochę poznaliśmy. Wszystkie nasze młode psy (i te mniej młode, ale początkujące w tym zakresie jak adoptowana Ravka) zawsze mają „łatwiej”. W ich przypadku rzeczywiście staram się tak aranżować sytuację, że zwiększyć szanse na udany trening!! Dopiero po jakimś czasie zaczynam wrzucać je w trudniejsze warunki i np. wymagać krótkiej sesji leżenia na legowisku zanim pobawimy się we frisbee. Ale jeśli zaczynam podnosić poprzeczkę na zasadzie „bądź grzeczny zanim dostaniesz możliwość bycia niegrzecznym” to na ten trening jest to moje jedyne kryterium, nie realizuje wtedy nowych ćwiczeń czy nie zabieram psa w nowe miejsce. Bardzo stopniowo składam wszystko w całość, aż jesteśmy w stanie np. uczestniczyć w seminarium gdzie trzeba grzecznie poczekać na swoją kolej, a potem wyjść na swoją sesję i maksymalnie wykorzystać przysługujący nam czas 🙂 Postępowanie okołotreningowe może mieć ogromny wpływ na przebieg treningu. My jako przewodnicy zaczniemy doszukiwać się problemu w samym treningu, będziemy „zrzucać” winę na temperament naszego psa, a tymczasem wystarczyłoby zmodyfikować to co dzieje się przed sesją. Wiele psów np. prezentuje dużo gorszą łapalność frisbee czy nasiloną wokalizację właśnie wtedy, kiedy w sesje treningową weszły JUŻ zdenerwowane. Kłania się tu również stan emocjonalny psa podczas dojeżdżania na trening czy oczekiwania na swoją kolej, ale o tym już pisałam, a nawet zrobiłam cały kurs 😉

4. Wykorzystanie sytuacji życiowych i zarządzanie środowiskiem.

Niestety jeśli w życiu pies nauczył się, że pobudzenie prowadzi do możliwości uzyskania jeszcze większego pobudzenia to wpadamy w samonakręcającą się spiralę 😉 Proste życiowe aspekty jak moment karmienia psa, odpięcia ze smyczy, dojście na ukochany trawnik gdzie zawsze super się bawimy, wyjście na ogród czy przywitanie z psim kumplem może mieć ogromny wpływ na Wasz trening. Jeśli w tych wszystkich sytuacjach Wasz dziki uczeń aż tańczy z radości zaciągając Was tam gdzie bardzo chce się dostać to… będzie ciężko nauczyć go, że np. ma grzecznie siedzieć na tyłku skoro jego zabawka leży 5 metrów dalej i kusząco na niego spogląda (o ile zabawki mogą spoglądać… 🤣).

I tutaj też chciałabym rozwinąć ten temat, ponieważ trzeba działać dwutorowo. W sytuacjach, którym pies jest w stanie sprostać i np. zaoferować Wam kontakt wzrokowy i „grzeczność” w celu uzyskania dostępu do tego co jest atrakcyjne, możemy tego wymagać. Wtedy zwalniamy psa z trybu grzecznego np. Komendą zwalniającą czy komendą na koniec pracy i pies docelowo może nauczyć się, że dostęp do atrakcji prowadzi przez ogarnięcie się i kontakt przewodnikiem. Jednak nie możemy wymagać napisania wypracowania od dziecka, które dopiero uczy się literek!! Więc jeśli czujesz, że dana sytuacja Was przerasta to skłaniałabym się raczej w kierunku zarządzania środowiskiem tak, żeby pies nie eskalował emocjami.
Przykłady?
Wypuszczasz psa z domu na podwórko „ze smoczkiem” w pysku, czyli np. ulubiona piłka do „dziamgania”. Pies ma możliwość wyżyć się na smoczku, radośnie hasając, a nie drzeć się w niebogłosy czy kąsać pozostałe Twoje psy (pozdrawiam psa Ravkę 😅).
W miejscach, które same w sobie są pobudzające (np. las pełen zapachów) przepiąć psa na dopasowane szelki i linkę z amortyzatorem (polecam również pas biodrowy!) i pozwolić mu „wyżyć się” ciągnięciem w formie, która jest komfortowa dla obu stron (pozdrawiam psa Ravkę 😅).
Jeśli pies mocno wyczekuje odpięcia ze smyczy i po komendzie zwalniającej ma ochotę wystrzelić jak z procy, odpinać go np. w momencie kiedy robi siusiu lub wącha intrygujący zapach od razu ze spokojnym zwolnieniem „biegaj” (pozdrawiam psa Ravkę 😅).

Jechać w miejsce, które psy kojarzy się z dużym pobudzeniem i poćwiczyć np. oferowanie leżenia na legowisku czy przywołanie nagradzane jedzeniem z ziemi, które pies musi wywąchać (pozdrawiam psa Ravkę!).
Dać psu mały gryzak, którego zjedzenie chwilę zajmie w momencie przygotowywania jego miski z jedzeniem (oczywiście odejmując ów gryzak od racji żywieniowej).

Takich przykładów jest wiele! Polecam poświęcić trochę energii na ich wyszukanie, a nie na usilne próby kontroli niepożądanych zachowań, kiedy już występują 😉

5. Plan, plan i jeszcze raz plan!!

Plan sesji treningowej. Zaplanowanie jej czasu i przebiegu tak, żeby móc w głowie „odhaczyć” zrealizowane cele i skupić się na ich nagradzaniu. Psy nienawidzą bałaganu! Psy dużo chętniej podążają za konsekwentnym i czytelnym przewodnikiem! Jeśli w Wasze sesje wkrada się chaos i np. idziesz sobie „tylko porzucać frisbee” to niestety jest doskonała okoliczność dla wystąpienia całej gamy zachowań klasyfikowanych jako „niegrzeczne”. Nie ma nic złego w treningu „dla wybiegania”, „dla zaspokojenia potrzeb psa”, ale i na taki trening powinniśmy mieć plan. 

Plan da Wam również możliwość zrobienia przerw podczas których Wasz pobudliwy uczeń będzie miał możliwość rozładowania się i płynnego, komfortowego wejścia w kolejną sesję 🙂

6. Jasna komunikacja i słowniczek haseł.

Zachęcam Was kolejny raz do stworzenia sobie słowniczka haseł, których używacie stale w pracy ze swoim psem i dorobienia do nich definicji!!! Naprawdę bardzo to pomaga w poukładaniu sesji i daje Wam cały zestaw narzędzi, których możecie używać w trudniejszych momentach gdy np. „wybuch” dzikustwa jest blisko 😂

Pamiętam swoją pracę z młodą Hondzią, to wtedy odkryłam magię jasnego i wyłuskanego z potoku innych słów hasła przedłużającego zachowanie. U nas jest to „yes” i oznacza „robisz dobrze, ale rób tak dalej”. Matko boskakeczusiowska, jak ja tego potrzebowałam! A jak Honda tego potrzebowała! Honda wyznaje zasadę, że nic nie dzieje się powoli i najlepiej wszystko zrobić szybko i jak najbliżej pańci, bo ona jest najlepsza i ma wszystko co najlepsze. No fajnie, fajnie, ale wiecie… czasem chcemy żeby pies zrobił komendę na odległośc, albo O ZGROZO! trwał w komendzie mimo, że ja oddycham 🤪 Hasło to pozwoliło mi nagradzać mojego psa w pozycji nie powodując jej zerwania. Pozwoliło mi informować ją na odległość, że robi coś dobrze bez zaburzenia tej czynności (np. śledzenie dysku na dystansie, tak tam też używam tego hasła). Wcześniej wierzyłam, że moje „dobrze” i „super” wystarczą. Owszem, wielu wystarczą, ale Hondzie nie wystarczały, bo powodowały dzikie oczy, meldowanie się pod nogami i oczekiwanie „dobrze, dobrze ja dobrze zrobiłam?!?!”.

Równie istotne jest jasne zaznaczenie momentu końca pracy! Powinno być do hasło wyraźnie inne od samej komendy zwalniającej. Tu znów przytoczę przykład Bułki, która bardzo emocjonalnie reagowała na obecność innych psów. Docelowo chciałam żeby uczestniczyła w sportowym życiu i startowała w zawodach, więc oprócz rozwijania jej pewności siebie i dostarczania jej możliwości kontaktów socjalnych z fajnymi, zrównoważonymi psami, istotne było dla mnie, żeby potrafiła w dobrym stanie psychicznym pracować przy psach! Wrzucając ją w sytuacje treningowe ze znanymi psami, miałyśmy zasadę, że do słowa „koniec” Bułcia nie może podchodzić do piesków, ale po zakończonej pracy ma pełną swobodę interakcji. Dzięki temu jeśli np. zwalniałam ją z zostawania i mówiłam samo „ok”, Bułka ruszała z pozycji, podejmowała nagrodę, ale zostawała „ze mną”, nie podejmując interakcji z psem. Natomiast po haśle „ok, koniec” mogła ruszyć, np. zjeść nagrodę z miski i robić na co miała ochotę, a więc przywitać się z pieskiem. Dzięki temu ja nie bałam się, że w trakcie pracy pobiegnie do psa, a ona nie była zdenerwowana z myślą „bardzo chce go przywitać, a nie mogę”. Mogła, ale po słowie „koniec”. Na początku pojawienie się jakiegokolwiek obcego psa w pobliżu powodowało nerwowość, nasiloną wokalizację (stafficze jęki….) i baaardzo nerwowe wyjadanie żarcia w nagrodę. Teraz Bułka jeździ po całej Polsce, startuje w zawodach, pracuje na seminariach i czuje się z tym komfortowo :).
Tak samo warto rozważyć wprowadzenie hasła na nagrodę spożywczą wywąchaną z trawy czy zjedzoną z miseczki, żeby odkleić małego psiego frustrata od Was samych i skupić przez chwilę na innym celu niż przewodnik czy zabawka.

7. Nagradzanie za nie podejmowanie działań 😉

Często zaczynając naukę przeróżnych zachowań skupiamy się głównie na zachowaniach, które „widać” gołym okiem. Uczymy więc psa siad, waruj, podaj łapkę, obroty, targety wszelkimi łapkami i te różne inne co potem się przydają do zdjęć i szpanowania 😉 A jak często nagradzamy psa między tymi wszystkimi komendami za to, że wytrwał w poprzedniej?
Załóżmy, że planujemy wykonać sekwencję zachowań waruj-siad-podaj łapkę. Oczywiście po waruj pies dostaje smakołyk, ale potem jak tylko bierzemy oddech to piesek już siada.
Albo odbieramy od psa frisbee, mówimy obieg (jako hasło na obiegnięcie przewodnika) i rzucamy dysk. Po kilku powtórzeniach nasz ultraniegrzeczny Fafik puszcza frisbee i zaczyna w kółko biegać wokół naszych nóg. 

Tylko, że tak naprawdę Wasz Fafik był ultragrzeczny, ponieważ nagrodzone były głównie działania, nagroda była fajna, więc pies skraca czas do otrzymania nagrody i wykonuje znaną sekwencję zachowań. Przy psich dzikuskach warto nagradzać to co jest dla nich TRUDNE I NIEOCZYWISTE.

Jeśli powiedzieliśmy waruj, daliśmy smaczek i piesek nadal leży mimo, że nic nie mówimy to… może zasługuje na kolejny smaczek?

Jeśli natomiast powiedzieliśmy „puść”, piesek puścił frisbee i zatrzymał się patrząc nam w oczy to  może zasługuje na „yes” bądź „ok, catch” i poszarpanie się dyskiem z ręki?
Przemyślcie sobie najbardziej frustrujące zachowania Waszego psa podczas treningów i zastanówcie się nad swoim timingiem nagradzania i tym czy naprawdę nagradzacie to co chcecie 🙂 Np. czy nagrodziliście „ciszę” czy sekwencję „szczeknę, pańcia mnie upomni i wtedy dostanę smaczka”? Bo niestety często jest tak, że zaszczycamy swoją uwagą zachowania, które nam nie pasują, a jak pies zachowuje się dobrze to przecież tak powinno być, prawda? 😉

8. Zrozumienie temperamentu psa i dostosowanie do niego narzędzi pracy.

Możecie nauczyć swojego psa różnych zachowań lub je zmienić, nauczyć innej reakcji na określone bodźce, ale temperamentu raczej nie da się zmienić 😉 Z pewnym zestawem cech Wasz pies przyszedł na świat i często jest to zestaw cech, który jest bardzo przydatny w sporcie, ale bardzo uciążliwy w niektórych sytuacjach życia codziennego. Jeśli chcieliście mieć słodkiego pieska, który ładnie wygląda na zdjęciach, a poza tym nie reaguje na żadne, nagle pojawiające się bodźce to może border collie nie był dobrym wyborem… 😅 Praca z psem, którego mamy zakłada poznanie go, nauczenie się tego co Waszemu psu sprawia frajdę, co go denerwuje, kiedy czuje się dobrze, a co jest w tym momencie dla niego za trudne. Oczywiście pracujemy nad tym, żeby akceptował coraz więcej trudności i coraz lepiej „pasował” do naszego życia, ale nie zrobimy tego ciągłymi ograniczeniami i maksymalną kontrolą. Wykorzystajcie jego temperament i np. zacznijcie realizować się w psim sporcie, który wykorzysta jego popędy i nauczy Was, jako przewodników, odpowiedniego zarządzania treningiem, zasobami i środowiskiem. 

Jeśli chcecie nauczyć go bardzo trudnych elementów, np. oczekiwanie na swoją kolej w treningu czy przywołanie i rezygnacja z atrakcji środowiskowych, konieczne będzie rozbicie tego na bardzo małe elementy, które pozwolą psu zrozumieć, że jest w stanie poradzić sobie z daną sytuacją i nie musi reagować impulsywnie. 

9. Podniesienie pewności siebie psa w treningu.

Często aspekt pewności siebie psa w treningu jest rozpatrywany tylko przy psach wygaszonych, zamkniętych w sobie i mało zaangażowanych. Tam nam, ludziom, o razu nasuwa się wizja tego, że ten piesek taki smutny i że sobie nie radzi i trzeba go „wzmocnić”. Niestety po drugiej stronie wszechświata są te psy niegrzeczne, głośne, reaktywne – tu często wpadamy w pułapkę konieczności kontrolowania ich zachowań, upominania, nie pozwalania na nerwowe reakcje i uspokajania. Uważam, że psy klasyfikowane jako „niegrzeczne” również potrzebują pracy nad pewnością siebie, równolegle z pracą nad kontrolowaniem swoich nerwowych reakcji! Również potrzebują poczucia sprawczości w treningu (dlatego uwielbiam  dobrze dobrane i wprowadzone oferowanie zachowań również w pracy z takimi psami!). Pewny siebie pies nie musi emanować dzikimi emocjami. Frustracja, nerwowość, wokalizacja pojawiają się często właśnie wtedy, kiedy pies przestaje być pewny, nie rozumie ćwiczenia i jest „zagubiony”. Jego temperament powoduje natomiast, że nie ucieka w kąt ze smutną minką tylko… eskaluje jeszcze bardziej.

Przy wprowadzaniu ćwiczeń z legowiskiem używam oferowania (również przy „dzikich” psach a może szczególnie przy nich?). Wzmacniam u psa poczucie, że sam wymyślił dobre zachowanie, oczywiście jednocześnie odpowiednio zarządzając środowiskiem i sesją treningową. Chce, żeby pies miał poczucie, że przewodnik widzi kiedy jest za trudno i nie wrzuca go „na głęboką wodę”. Fajnie jeśli pies może „pokazać” człowiekowi, że nie radzi sobie z sytuacją oraz kiedy ma poczucie, że sam na coś wpadł! Znów kilka praktycznych przykładów. 

W przypadków psów nerwowych w zabawie, które mają problem z aportem czy oddawaniem zabawki, wprowadzam bardzo dużo wygrywania łupu i sukcesów w zabawie. Namawiam również ludzi do przeanalizowania jakości zabawy tak, żeby pies poczuł się w niej komfortowo i swobodnie. Dopiero wtedy – kiedy zabawa zaczyna przypomina zabawę, wprowadzam pracę na zabawkę, a wiec zaczynam kontrolować „dostęp” do łupu i np. Wprowadzam naukę puszczania czy przynoszenia (które wtedy często przychodzi naturalnie).

W przypadku psów, które mają problem z łapalnością na frisbee czy „niechlujnym” wykonywaniem poleceń przy pracy na zabawkę też najpierw zajmuję się jakością samej zabawy. Czyszczę komunikację podczas zabawy, sprawdzam jakie rodzaje zabawy pies najbardziej lubi, jaki ruch szarpania, a może woli rzut czy zabawkę na dłuższym sznurku?

W przypadku „zadaniowych” osobników paradoksalnie dodaję im zadania w zabawie, bo wykonywanie znanych poleceń i ćwiczeń może podnieść ich pewność siebie i uspokoić nerwowość, bo przestaje im się „nudzić”.

W przypadku psów, które zarzucają przewodnika zachowaniami, wokalizują i „wymuszają” poprzez wokalizację wprowadzam ćwiczenia z oferowaniem spokojnego leżenia na legowisku. TAK! Oferowaniem. Pies nie jest „zmuszony” tylko dowiaduje się, że to się opłaca i że może sam na to wpaść!

I znów przykładów jest wiele, zachęcam do przemyśleń 🙂

10. Rytm dnia i odpoczynek dobrej jakości!

Znowu trochę naokoło, ale uważam to za równie ważny aspekt pracy nad jakością treningu z psimi dzikusami 😉 Jeśli każdy trening, spacer czy sesja szkoleniowa wiążą się z dużą dawką emocji, często niestety również z frustracją i macie psa, który ma tendencję właśnie w tę stronę (a jak to czytacie i dotrwaliście do tego momentu to pewnie macie 😂) to powinniście bardzo dbać o to, żeby pies miał odpowiednie warunki i czas na regenerację. Tu znów pojawia się taka obiegowa opinia na bazie potocznego rozumienia takich problemów z psami – takie psy trzeba zmęczyć! Wtedy będą zadowolone! Oczywiście, że trzeba, ale potem trzeba zadbać o to, żeby mogły się zregenerować i wyciszyć, chodzi tu nawet o aktywację poszczególnych części układu nerwowego. Bardzo często nerwowe, pobudliwe i „niegrzeczne” psy mają również problem z odpoczywaniem w cywilnych warunkach i to już nasze zadanie, żeby im w tym pomóc. Myślę, że temat jest przegadany na prawo i lewo, ale znów wrzucę kilka praktycznych wskazówek.

Oczywiście dobrze sprawdza się ograniczanie przestrzeni i dobrze przeprowadzona nauka klatki w formie miejsca do relaksu i odpoczynku.

Wspomaganie momentów, kiedy pies powinien się zrelaksować poprzez dobrze dobrane narzędzia, np. gryzaki, kongi, maty węchowe. Tutaj należy to dopasować do psa, ponieważ znam psy u których utrudnienie dostępu do pokarmu (jak konieczność wylizania go z tzw. lickmaty) powoduje jeszcze większego nerwa pod tytułem „ja-cię-nie-wygryzę?!-jeszcze-5-okruszków-ty-głupia-mato” 😂

Spokojne spacery smyczowe z możliwością węszenia, znaczenia i eksplorowania.

Masaż i terapia manualna, które pośrednio wspomagają uzyskanie rozluźnienia mięśniowego i pomagają „załączyć” przywspółczulny układ nerwowy. Tutaj również będzie to zależało od Waszych możliwości i preferencji Waszego psa. Możemy skorzystać z wizyty u fizjoterapeuty, spróbować prostych chwytów na podstawie krótkich instrukcji (instrukcja w formie filmu stworzona przeze mnie we współpracy z marką John Dog: https://youtu.be/eQ2c1yLrhR4 ) lub zapisać się na kurs masażu relaksacyjnego i nauczyć się masować naszego psa w domowym zaciszu! Taką możliwość macie obecnie, ponieważ do końca listopada dziewczyny z Balans.Dog prowadza sprzedaż swojego kursu online: https://balansdog.online/kategoria-produktu/sklep/, a z kodem „iwszystkojasne” macie 10% zniżlki :).

Czas odpoczynku i regeneracji jest niesamowicie ważny! Paradoksalnie psy bardzo pobudliwe często potrzebują dłuższych przerw między treningami, żeby ich organizm doszedł do ładu po tym co wydarzyło się na placu treningowym 😉

Dziękuję Wam bardzo za cierpliwość w oczekiwaniu na ten wpis i gratuluję wytrwałości! W dobie kiedy królują tzw. „krótkie formy” przeczytaliście tekst na osiem stron A4!!!

Ten wpis jednocześnie jest oficjalną odsłoną bloga!! Dzisiejszy post „pójdzie” jeszcze w obu formach, ale docelowo chciałbym na Facebooku zamieszczać skróconą wersją, a po rozwinięcie zapraszać Was na bloga 🙂

Na blogu znajdziecie też wszystkie archiwalne wpisy z cyklu #merytorycznie!!!