Z ogromną przewagą w ostatnim komentarzowym głosowaniu do cyklu #merytorycznie wygrał temat o… motywacji! I byłabym bardzo szczęśliwa, bo uwielbiam pracować nad tymi aspektami życia i pracy z psem oraz od kilku lat prowadzę warsztaty na ten temat (które mnie mega napędzają do działania )…. gdyby nie to, że uważam streszczenie tego zagadnienia w dziesięciu punktach i wpisie na fejsbuku za praktycznie niemożliwe No, ale dobra… jak dałam radę napisać coś sensownego o modnej relacji i Wam się to spodobało to SPRÓBUJĘ!! Ale proszę Was mocno o przyjęcie tego z dużym marginesem… Kocham te warsztaty z motywacji między innymi dlatego, że np. gdy byłam w takim ferworze i trzaskałam ich mnóstwo przez kilka miesięcy pod rząd to myślałam sobie „doooooobra, kolejne takie same, znów podobne problemy u psów, lecimy znanym schematem!”. I co wtedy? A no wtedy dostajesz pstryczka w czoło i kolejną nauczkę, że to co zadziałało na 9 poprzednich psów, przy 10. niestety nie zdało egzaminu. Albo mówisz to samo co zawsze, ale ktoś zrozumiał to zupełnie inaczej. I tak w kółko. Chyba właśnie dlatego tak lubię ten temat, bo jeszcze nie udało mi się nim znudzić i popaść w jakąś rutynę
No i co jeszcze… myślę, że warto wtrącić tytułem wstępu, jakie aktywności uprawiam z moimi psami i jakie psy lubię, co mocno będzie determinowało metody jakimi pracuje i obraz pracy do jakiego dążę Jak pewnie wiecie (lub możecie sobie sprawdzić) od kilkunastu lat trenuje z moimi psami dogfrisbee i agility. To wspaniałe psie sporty, oba darzę takim uczuciem, że od wielu lat nie mogę żadnego z nich porzucić Natomiast należy zaznaczyć, że są to sporty, które wiążą się z wysokim pobudzeniem u psów. Pies powinien być radosny, szybki, dynamiczny i dawać z siebie 100%, a jednocześnie reagować na najmniejszy gest czy słowo przewodnika. W związku z tym uwielbiam psy, które w pracy emanują radością z tego co robią, pracują niezależnie od rozproszeń i wkładają w to całe serduszko. Jednocześnie przykładam ogromną wagę do balansu w ich życiu codziennym, wiedzą kiedy się śpi i odpoczywa, a kiedy jest czas na szaleństwa. Nie chciałabym, żebyście wysnuli błędny wniosek, że jedyne co robię z psami to wiecznie je pobudzam. Będę pisać o „zaangażowanym uczniu”, a co za tym idzie skupię się na motywacji do pracy i współpracy z przewodnikiem.
To chyba tyle przydługiego wstępu! Przechodzimy do konkretów
1. Żeby pies z Tobą chętnie pracował, musi mu na czymś zależeć.
Niby logiczne, prawda? I wiemy o tym, wszędzie tak piszą, więc idziemy na trening załadowani jedzeniem i zabawkami. Normalnie wysypują nam się z kieszeni te wszystkie futra i amortyzatory, a wybór saszetki, która pomieści tę górę ultradrogich smakołyków (oczywiście bez konserwantów i ze wspaniałym składem!!!) zajął nam kilka wieczorów. No i co? I nic. Pies nie wie ile zapłaciłeś za te wszystkie akcesoria. Za to pies doskonale wie i czuje ile pracy i energii włożyłeś w BUDOWANIE motywacji pokarmowej czy łupowej. Wyczuje doskonale, ile energii włożyłeś w edukację w zakresie potrzeb psa, języka jakim się z Tobą komunikuje i metod szkoleniowych czy technik nagradzania. I zasmucę Was, ale w większości trudnych przypadków nie wystarczy kupić lepszych parówek Więc może zamiast inwestować w kolejne drogie zabawki na tęczowych sznurkach i smakołyki, które kosztują więcej niż świetnej jakości wołowina, warto pomyśleć o lekcji czy warsztatach z dobrym trenerem? Uwierzcie, że Wasz pies Wam podziękuje, gdy nauczycie się czytać jego sygnały i zaczniecie nagradzać go tak, jak sobie tego życzy. Wtedy docelowo macie szanse dojść do wspaniałej pracy „dla człowieka”, ale na to trzeba sobie zapracować (iiiiii, i tak nagrodzić czymś na czym psu zależy ).
2. Żeby pies z Tobą chętnie pracował, musisz szanować jego potrzeby.
Często do tego wracam, ale uważam, że w wielu przypadkach jest to kluczowe do poprawy obrazu pracy psa i polepszenia jego relacji z przewodnikiem. Musicie poznać swojego psa i jego potrzeby. Jeśli się do tego nie przyłożycie, to według mnie niestety prędzej czy później sytuacja Was do tego zmusi. Dlaczego? Dlatego, że na przykład niezaspakajanie podstawowych życiowych potrzeb zwierzęcia prowadzi do „blokowania” dostępu do tych wyższych, na których często Wam zależy w kontekście treningowym. I pierwsze przykłady jakie przychodzą mi do głowy to psy, które są w ogromnym stresie i nie chcą się bawić, a czasem nawet jeść! Ich potrzeba poczucia bezpieczeństwa jest tak zaburzona, że naprawdę ostatnie o czym teraz myślą to zabawa!! Nawet brak możliwości spokojnego zaspokojenia potrzeb fizjologicznych bardzo często jest źródłem rozpraszania czy frustracji psa. Idąc dalej – posiadanie psa określonej rasy też będzie w dużej mierze determinowało jego potrzeby, których Wy, jako przewodnicy, musicie być świadomi. Ja na przykład bardzo często używam zaspokajania takich naturalnych potrzeb jako tzw. „nagrody środowiskowej” i wzmocnienia procesu treningowego, czasem to wręcz taki „jackpot” na koniec. Jeśli jest to pies myśliwski to często na początkowym etapie treningowym pozwalam psu na „obwąchanie” terenu pracy, a docelowo pozwalam na to dopiero po słowie „koniec” w formie dodatkowego wzmocnienia. Jeśli jest to pies z „duszą mordercy” i domkniętym łańcuchem łowieckim, to pozwalam psu po zabawie „zamordować” naszą zabawkę. Jeśli jest to typ „psa posiadacza” i ma silną potrzebę noszenia przedmiotów w pysku to po treningu zanosi zdobycz do samego domu czy klateczki Przykładów jest wiele… wszystkie opierają się na rozpoznaniu potrzeb psa!!!
3. Żeby pies z Tobą chętnie pracował, musi się dobrze czuć.
Wiem, że może nie tego spodziewaliście się po wpisie o motywacji, ale zbyt dużo razy już się „nacięłam” i nie byłabym sobą, gdybym nie poruszyła aspektu zdrowotnego. Mam taką zasadę, że jeśli długo pracujemy z jakimś psem nad motywacją, wkładamy w to dużo energii i próbujemy różnych sposobów (często konsultując je z innymi trenerami), a nadal nie widać efektów to… odsyłam takiego delikwenta na badania. I nie wystarczy mi tu „zwykła” wizyta weterynaryjna, bo i tam mogą dowiedzieć się, że wszystko jest super. Odsyłam wtedy do specjalistów, spotykam się z delikwentem również na wizytę fizjoterapeutyczną i dopiero po ultradokładnej diagnostyce wracamy do roboty. I tak, zdarzyło się kilka razy, że „doszukaliśmy” się jakiegoś problemu zdrowotnego i usunięcie tego problemu „uzdrowiło” też motywację psa Na przykład pieski po adopcji z odkrytymi poważnymi starymi złamaniami czy niestabilne rzepki, dysplazja albo problemy kardiologiczne. Tutaj znów odwołam się do tego, że jeśli stać nas na nowe zabawki dla pieska, seminaria, warsztaty i inne cuda to stać nas również na badania (które bywają bardzo kosztowne i często wiążą się z podróżami do innego miasta). Całkowicie szanuje też różnorodność sytuacji życiowej i brak możliwości finansowania takich fanaberii jak wyprawa do weterynarza na drugi koniec Polskie, ale… wtedy nie możecie od psa wymagać cudów. Wtedy należy pozostać na poziomie, który jest dla psa komfortowy, czyli często oznacza to rezygnację ze sportów kynologicznych lub wybranie sportu, który jest dla psa odpowiedni.
4. Żeby pies z Tobą chętnie pracował, musisz się z nim porozumiewać.
KOMUNIKACJA. Kolejny wpis i kolejny raz odwołuję się do komunikacji. Mam tu na myśli jednocześnie jasno określony, zbudowany zestaw narzędzi do komunikacji w obrębie treningu oraz czystą, niewerbalną psią komunikację (np. jakie sygnały Twój pies może wysyłać, gdy się zestresuje). Musicie włożyć w to energię i poświęcić na to czas. Ja do każdej komendy, którą wprowadzam moim psom, „dorabiam” definicję. I tak na przykład jeśli w sesji chce nagrodzić psa żarciem z miski i powiem „okej, miska” to oznacza „zjedz jedzenie z miski i od razu po zjedzeniu odwróć się do mnie, kontynuujemy pracę”, a jeśli powiem „ok, miska, KONIEC” to oznacza „zjedz jedzenie z miski, a potem możesz sobie porobić co chcesz, to koniec sesji treningowej, masz przerwę na swoje psie sprawy” Jeśli bawimy się zabawką i powiem „podaj” to oznacza „jak najszybciej podaj mi to do mojej dłoni i tam to zostaw”, a jak powiem „dawaj go” to oznacza „chodź szybko, przynieś tę zabawkę, bo będziemy się dalej bawić, nie musisz puszczać, będziemy się szarpać!!!”. Dokładne te definicje, prawda? Ale jeśli Wy nie macie w głowie dokładnej definicji to jak chcecie ją przekazać psu? Chcielibyście w szkole czy na studiach uczyć się od niekompetentnego nauczyciela…?
5. Żeby pies z Tobą chętnie pracował, musisz trzymać się jasnych i zrozumiałych zasad.
Przewodnicy psów, które mają problemy motywacyjne, bardzo często im „odpuszczają”. No bo on taki biedny i już na pewno się zmęczył, bo dziś nie ma humoru, bo na pewno obudziłam go ze złej fazy snu, bo jest dzisiaj 17 stopni, a on pracuje tylko do 15,5, bo… (tu wstaw dowolne ). Jest to całkowicie zrozumiałe, bo tak bardzo kochamy nasze pieski, że nie chcemy być dla nich jakimś tyranem czy wykorzystywać je do pracy ponad ich siły. Problem jest taki, że psy lubią konsekwencję i jasne zasady Jeśli w ich życiu zasady są jasne, motywacja wysoka, a przewodnik jest ich centrum świata to uwierzcie, że są w stanie znieść naprawdę ogromny dyskomfort… Nie jestem absolutnie fanką „zajeżdżania” psów, ale energię, którą wykorzystujecie na usprawiedliwienie psa, zużyjcie na …. ZAPLANOWANIE SESJI TRENINGOWEJ. Czyli na etapie budowania motywacji nie bierzcie na trening zmęczonego psa, obudzonego ze złej fazy snu w porze dnia, kiedy jest największy upał Jeśli dobrze zaplanujecie sesję pod kątem środowiska i kryteriów treningowych to docelowo naprawdę jesteście w stanie nauczyć psa, pracować niezależnie od warunków. Ale na to przyjdzie czas W czasie gdy uczyłam Bułkę aportować zabawkę (a uwierzcie, że to umiejętność, na której BARDZO mi zależało i jednocześnie podeszłam do tego bardzo ideologicznie ) specjalnie latem wstawałam wcześniej i wychodziłam z nią samą, na zroszoną trawkę w blasku porannego słońca, bo wiedziałam, że potem nie będzie szans na udaną sesję. Prowadziłam wtedy obozy i byłam w maratonie pracy, ale mój szczeniak POTRZEBOWAŁ KOMFORTOWYCH warunków do swoich sesji i takie mu zapewniałam. Rok później aportowała frisbee na zawodach frisbee niezależnie od pory dnia i ilości rozproszeń A na etapie nauki, dzięki tym wszystkim zabiegom WOKÓŁ sesji treningowej, już podczas samej sesji mogłam wyraźnie pilnować jasnych zasad!
6. Żeby pies z Tobą chętnie pracował, musi być skoncentrowany.
Na etapie budowania motywacji nigdy nie „proszę” o pracę psa, który jest nieobecny myślami Jeśli pies jest mocno sfokusowany na wszystkim oprócz mnie, mimo, że stoję na środku wielkiego trawnika wyładowana tym całym jedzeniem i zabaweczkami… to nie ma szans na udany trening sportowy czy ćwiczenia trudnych zachowań. Co wtedy ćwiczę? Samą koncentrację! Chce, żeby mój pies był obecny w treningu na 100%. Jeśli na początku tym „treningiem” jest reakcja na imię i gonienie człowieka (oraz jedzenia, które ma ) przez 30 sekund (słownie: TRZYDZIEŚCI SEKUND!!!!) to dla mnie jest to trening. Uważam, że praca została wykonana! Pies nie wie, że za rok będę potrzebowała jego ciągłej uwagi przez 15 minut podczas nauki np. trudnych elementów freestyle’u. Pies żyje tu i teraz z bagażem wcześniejszych doświadczeń i nauk. Więc jeśli na początku muszę ćwiczyć koncentrację na przewodniku, jedzeniu czy zabawce i całość sesji będzie trwać na przykład JEDNĄ minutę to jest to dla mnie ok. Na tyle mój pies jest gotowy dzisiaj. Pamiętajcie, że jeśli rozpatrujemy chociażby szczeniaki czy młode psy to wręcz ich układ nerwowy może nie być gotowy na dłuższą pracę! Fizjologicznie nie będą w stanie dłużej utrzymać skupienia w obliczu rozproszeń. Więc wtedy możecie już dziś nauczyć go, że podczas pracy należy się rozpraszać i frustrować, a właściciel zawsze stawia nadludzkie (nadpsie?) kryteria… lub możecie go nauczyć, że trening to w sumie zabawa z ukochanym właścicielem przez minutkę I dlatego zawsze mówię, że trenuje z moimi psami od samego początku. Ale… trening treningowy nie równy. Koncentracja na zadaniu jest niezbędna do wyciągnięcia jakichkolwiek wniosków z procesu nauki. Więc jeśli wcześniejsze argumenty do Was nie trafiły to pomyślcie, że i tak Wasz pies niczego się nauczy, jeśli co chwilę się rozprasza. Wtedy naprawdę lepiej nauczyć go chociaż (albo aż!!) reakcji na imię
7. Żeby pies z Tobą chętnie pracował, nie możesz go przytłaczać i pracować „za niego”.
Lubię psy aktywne w pracy. Lubię, kiedy wykazują inicjatywę, są troszkę niegrzeczne i… dają oznaki życia, decyzyjności i własnego zdania Lubię obraz spokojnego przewodnika i uśmiechniętego psa siedzącego przed nim, wpatrzonego i dumnie wypiętego jak kujon w pierwszej ławce „ja, ja, ja znam odpowiedź!!!” Żeby osiągnąc taki efekt, w większości przypadków trzeba uwzględnić ten element w procesie treningowym. Doceniam wszystkim aktywnych, śpiewających i tańczących przewodników, sama jak miałam bokserka i wymyśliłam, że będzie trenować egzotyczny sport agility 15 lat temu to byłam bardzo głośnym i motywującym przewodnikiem (jak znacie mnie teraz i uważacie, że jestem głośna i motywująca to jasno komunikuję, że ja już jestem bardzo OPANOWANA ). Jednak teraz wolę gdy tę całą energię i chęć do motywowania psa przekujemy w planowanie treningu i świadome podejście do sesji treningowej. Odruch „kochającej mamuśki” i „zaciumcianie psów” to chyba stwierdzenia, których najczęściej używam na warsztatach (tuż obok „dzikiej flądry”…). I nie zrozumcie mnie źle – nadal bardzo dużo używam swojego głosu i ruchu, ale staram się go nie nadużywać. Moje dodatkowe wsparcie ma pomóc, przyspieszyć i nagrodzić, a nie być gwarantem jakiejkolwiek pracy. Weźcie to pod uwagę szczególnie przy psach wrażliwych czy troszkę wycofanych – taki pies podczas sesji może czuć się bardzo przytłoczony Waszą narracją, tańcami i ciumcianiem Dajcie psu przestrzeń na bycie psem. Uwielbiam używać głosu i ekspresji do nagradzania psów, ale właśnie… do NAGRADZANIA. Czyli najpierw muszę się zastanowić co tak naprawdę mojego psa nagradza i dodatkowo motywuje, a co przytłacza i „wciska” w ziemię. Bardzo dużo rzeczy robię poprzez oferowanie – chociażby początek pracy na żarcie przy psach ze skrajnymi problemami z motywacją. Poprzez oferowanie czy kształtowanie uczę też zachowań trudnych i sportowych. Nie uciekam od naprowadzania, ale nie zamykam się tylko na tę technikę w pracy, bo chce dać psu przestrzeń do kombinowania i wywierania wpływu na to jak wygląda nasz trening
8. Żeby pies z Tobą chętnie pracował, musisz mieć warsztat narzędzi.
Kolejna wybitnie odkrywcza myśl, ale chciałabym się do tego odnieść. Nie da się kompleksowo naprawiać w samochodzie różnych usterek, posiadając tylko jeden śrubokręt w swoim warsztacie. Bardzo często podczas warsztatów, sesji szkoleniowych czy mojej spontanicznej twórczości w internecie pojawia się pytanie „a co byś zrobiła jakby [wstaw imię mojego psa] zrobił [wstaw niepożądaną czynność podczas danego treningu]”. Uwierzcie mi, że to są pytania nad którymi zawsze muszę się najdłużej zastanowić. Pierwsze co mi przychodzi na myśl to odpowiedź: nie wiem, bo moje psy tak nie robią ale jak zaczynam się nad tym zastanawiać to dochodzę do wniosku, że mam w swoim warsztacie tyle wspaniałych śrubokrętów, kluczy i innych cudacznych sprzętów, że po prostu jak w sesji pojawia się jakiś problem to ściągam sobie z półki wybrane narzędzie i… działam! Przykładowo – co bym zrobiła jakby pies ode mnie odbiegł z zabawką i nie mogłabym jej odzyskać? (oczywiście po pierwsze to… żaden z nich by teraz tego nie zrobił ). No więc jakie mam narzędzia na mojej półce? 1. Przywołanie – mogłabym zawołać go moim cywilnym przywołaniem, którego nie można zignorować i działa wszędzie, więc i tu powinno. 2. Pomoc moim ruchem – kurcze, z Bułką i Ravką włożyłam kilka MIESIĘCY pracy w podążanie za przewodnikiem i wybieranie tegoż podążania w przeróżnych warunkach i rozproszeniach, więc czemu go nie użyć? 3. Komenda zwalniająca do miski z żarciem/do żarcia na ziemi – zbudowałam sobie mądrzę tą całą komunikację (albo tak mi się tylko wydaje ) to czemu nie użyć sygnału do takiej konkretnej nagrody i w ten sposób ruszyć psa w określonym kierunku? 4. Komenda na fajną sztuczkę blisko ciała – kilka miesięcy pracuje sobie nad różnymi sztuczkami blisko przewodnika, uczę ich, uatrakcyjniam je, buduję ich wartość, to może ściągnę psa do siebie wizją fajnej sztuczki, którą zna? 5….. dobra już kończę, bo umrzecie z nudów. Ale chciałam Wam pokazać przykład ile mam narzędzi w moim warsztacie, którymi mogę „naprawić” jedną „usterkę” w naszym treningu!
9. Żeby pies z Tobą chętnie pracował, musisz wymagać tylko tego, czego go nauczyłeś.
Droga na skróty, uhhhh… moja zmora szkoleniowa. W Poznaniu się chodzi „na szagę”, a nie na skróty No więc niestety, zapewniam Was, że o ile z drugim czy trzecim pieskiem Wam to uszło na sucho, to potem traficie w swoim życiu taką bułkę, pfffff, takiego pieska (hehe) u którego to nie przejdzie. To są takie pieski, które doskonale wykonują wszystkie zadania, których zostały nauczone, ale jak próbujesz przeskoczyć kilka etapów i wymagać tego, co nie zostało jasno wytłumaczone to… możesz temu piesku pomachać na do widzenia! Tak dobitnie to uczy świadomego zarządzania procesem szkoleniowym, że życzę każdemu z Was, żeby na takiego delikwenta trafił! Przykład? Proszę bardzo. Nauczyłam Bułkę pracować pięknie przy pieskach. Jeździła ze mną po całej Polsce, na kilkudziesięciu placach szkoleniowych pięknie pracowała przy pieskach, odwoływała się od nich, ba! W ogóle nie miała potrzeby w czasie pracy na nie zerkać (widziało to wiele osób, mogą potwierdzić ). Uznałam, że ten etap mamy dawno za sobą! Zaczęłyśmy wtedy też dłubać sobie na poważniej jakieś agility na NASZYM PLACU, niecałe 10 minut od domu, na którym bywała od szczeniaczka. I co? No jak podczas jednej sesji za płotem pojawił się pies to zamiast biec w tunel, leciała do płota opufać intruza, a potem się przed nim pogliździć! HA!!! Przecież trenowałyśmy pieski w obcych miejscach, a nie na naszym placu 10 minut od domu, prawda? Skoro to nasz plac to jakim prawem przychodzą tu obce pieski?! I znów.. takich przykładów mogłabym mnożyć wiele, i życiowych i typowo sportowych (np. umiem już „out” na hopce z różnych kątów i dużych odległości, ale nieeeeee, z innej hopki, w krótkim torze to nie umiem!! Dopiero po JEDNYM treningu out’ów po innej hopce uznaję, że jednak umiem pozdrawiam fanów, Bułka.)
10. Żeby pies z Tobą chętnie pracował, musicie się chociaż trochę lubić
I znów nędzny frazes, ale odsyłam Was do wpisu o budowaniu „modnej relacji” ze swoim psem: https://www.facebook.com/…/a.276022…/786135438406709/…. Naprawdę uważam, że niedopasowanie na linii przewodnik-pies, jest często dużym problemem i hamulcem we wspólnej pracy. Masz wtedy dwie opcje: albo spisujesz Waszą robotę na straty (przepraszam oficjalnie mr JJ’a ), albo pochylasz czółko, akceptujesz psa i uczycie się siebie nawzajem….
Dziękuję za uwagę i kopa do napisania tego postu. Bez Waszych propozycji i głosowania, pewnie jeszcze długo nie odważyłabym się podsumować tak trudnego tematu w dziesięciu punktach